Kostur Zniszczenia

Zwycięska praca konkursowa autorstwa Fingolfin (ID 720).

Pewnego pięknego wiosennego ranka, na tyłach lokalnej karczmy w Altarze nagle obudził się młody elficki mag imieniem Fingolfin.
– Ale… co się stało? – wyszeptał czarodziej w międzyczasie odnajdując na swojej głowie wielkiego okrągłego guza. – Złoto! Zabrali mi złoto! – wykrzyknął spanikowany macając się po pustej sakwie.
– A co se tak krzyczy? – wyburknął nieszczupły, nawet jak krasnoluda, jegomość, przypadkiem przechodzący w pobliżu z butelką wina w ręku.
Fingolfin spojrzał na niego z niepokojem, na wszelki wypadek przypominając sobie bojowe zaklęcia, wyuczone niedawno w Magicznej Wieży. Po chwili jednak przekonał go niewinny wyraz twarzy krasnala i odważył się wreszcie odezwać, uznając przybysza za niegroźnego:
– Ktoś musiał mnie ogłuszyć. Nie mam pojęcia jak długo tu leżałem, ale zabrali mi wszystko co mam. Musieli mnie śledzić od dawna, akurat wracałem z wypłatą od alchemika, u którego ostatnimi czasy pracuję. Czy pomożesz mi wstać, czcigodny krasnoludzie?
– Jestem Bombur. – Odrzekł jegomość chwytając Fingolfina za rękę i jednym silnym ruchem ustawiając jego szczupłą, elfią sylwetkę do pionu. – Nie przejmuj się, nie ty pierwszy. Od kiedy Don Rincewind objął tytuł księcia, władze w Altarze po cichu tolerują działalność gildii złodziei. Takie życie i jakoś trza se radzić. Nic nie poradzisz! Lepiej się napić. – Dodał, oferując elfowi resztkę swojego procentowego napoju.
– Miło mi Bomburze… Dziękuję. Mam na imię Fingolfin i pragnę zostać najpotężniejszym magiem w całym Vallheru. Wtedy już żaden złodziej nie stanie mi na drodze! Tylko co teraz pocznę? Bez złota nie zapłacę moich rachunków. Nie chcę znów trafić pod sąd jak wtedy, gdy wpadłem na podglądaniu córki księcia podczas kąpieli w łaźni. Do dziś pamiętam smród panujący w lochach Altary, wierz mi, że nie przeżyłbym tam ani dnia dłużej.
– Co ty se nie powiesz! – Odparł krasnolud puszczając przy tym głośnego bąka, najwidoczniej wcale tego nie zauważając. – Słuchaj, może mógłbym ci jakoś pomóc. Potrzebuję zdolnego maga do umagicznienia kilku drobnych przedmiotów. W zamian pożyczyłbym ci trochę złota, trzymam trochę oszczędności w skarpecie…

Elf przestraszył się nieco na myśl o zapachu panującym w krasnoludzkich skarpetach, ostatecznie uznał jednak, że nie ma wyboru i zgodził się wyruszyć z nowym znajomym do jego rezydencji. Kierując się na południe szli razem przez chwilę główną aleją, a gdy minęli królewski magazyn, skręcili w prawo i po chwili dotarli na niewielkie krasnoludzkie osiedle. Okazało się, że Bombur mieszkał w całkiem sporym, choć starym i dość zaniedbanym domu. Tu i ówdzie odpadały kawałki tynku, całość jednak oplatał majestatycznie wyglądający bluszcz, a na tarasie dostrzec można było kwitnące zioła Illani hodowane w krasnoludzkich donicach z kamienia.

Bohaterowie weszli do środka. Bombur natychmiast napalił w kominku i pozwolił elfowi, zatykającemu sobie przy okazji nos, zasiąść przy antycznym kamiennym stole na niezbyt świeżo pachnącej kanapie.
– Zobacz se na to, elfie. – Zaczął opowiadać niskim głosem. – Chciałbym, żebyś zaczarował ten miedziany czajnik i kilka tamtych sztućców. – Dodał wskazując palcem na kilka zardzewiałych rupieci. – Aha, no i przy okazji może dałbyś radę ulepszyć mój nowy młot. Trochę słabo se działa…
Elf nie do końca mógł zrozumieć na co komu magiczne zardzewiałe widelce i łyżki, ale nie wybrzydzał i ucieszył się z okazji do szybkiego zarobku. Od niepamiętnych czasów wysłuchiwał od innych elfów opowieści o dziwactwach krasnoludów, uznał więc, iż nie powinno nic go już zdziwić. Zgodził się więc od razu:
– Jasna sprawa Bomburze. Zaklinanie sztućców to moja specjalność. Mogę sprawić by świeciły w ciemności, albo czyściły się same. Cokolwiek zapragniesz. Daj mi tylko kilka godzin na sporządzenie zaklęć, a na pewno nie będziesz żałował!
– Naturalnie, weź se wszystko do domu elfie i spotkamy się tutaj jutro rano. Umowa stoi?
– Tak więc wszystko ustalone. Do zobaczenia jutro! – Wykrzyknął Fingolfin i pospiesznie wrócił do siebie by wziąć się do pracy, uciekając jednocześnie przed odorem krasnoludzkiego domostwa.

Nazajutrz, po udanej pracy, czarodziej pojawił się ponownie u krasnoluda.
– Całkiem niezłe… – rzekł Bombur testując swoją ulepszoną zastawę i zaklęty młot. – Będzie się czym pochwalić znajomym. Proszę, weź se trochę tego złota. – Dodał wyciągając w stronę przestraszonego nieco elfa skarpetę wypełnioną błyszczącymi monetami. – Chętnie polecę twoje usługi innym krasnoludom.
Fingolfin jednak nie odpowiedział. Jego wzrok był utkwiony w wiadrze, które najpewniej służyło krasnoludowi jako kosz na śmieci. Wypełnione było stosem zgniłych jabłek, na szczycie którego leżała spleśniała księga oraz bogato zdobiony kij z czarnego bzu, ozdobiony elfimi runami, znanymi tylko czarodziejom.
– Przecież to pradawny KOSTUR ZNISZCZENIA! Antyczny artefakt poszukiwany przez każdego maga, unikatowa różdżka o potężnej czarodziejskiej mocy. Skąd to masz Bomburze?!
– A znalazłem se w podziemiach w Ardulith. – Odparł nieco rozbawiony krasnolud. – Potrzebowałem jakiego kija do załatania dziurawego kurnika, ale niestety, jak się okazało nie pasuje. Jak chcesz, to se weź, nie będzie mi potrzebny. Czy mógłbyś przy okazji być tak miły i wyrzucić też resztę śmieci? – Dodał krasnolud wyraźnie zapatrzony w swój lśniący młot, zwracając na czarodzieja coraz mniejszą uwagę.
– Jak sobie życzysz czcigodny krasnoludzie! – odrzekł Fingolfin i jak rzekł, tak uczynił.

Tak właśnie Fingolfin stał się posiadaczem legendarnego Kostura Zniszczenia i wkrótce jego magiczne osiągnięcia stały się sławne w całym regionie, od Lasu Avantiel, po góry Kazad-nar. Nie tylko przestał bać się złodziei, ale nawet został mistrzem pojedynków wśród czarowników Altary. Niejeden książę musiał błagać Fingolfina o pomoc w pokonaniu grabiących krainę smoków i innych ogromnych potworów. Jednak elf nigdy nie zapomniał o Bomburze i do dziś można spotkać ich dwóch pijących razem wino w karczmie. Tak oto historia przyjaźni między elfem a krasnoludem na zawsze zmieniła losy krainy Vallheru.

Autor: Even

Miłośnik (chociaż w bardziej casualowym wydaniu) RPG, fantastyki oraz science fiction. Hobbystycznie programuje, tworzy i rozwija strony internetowe, a czasami nawet pisze teksty. Zawodowo z kolei poszedł bardziej w stronę marketingu.

Autor Opublikowano Kategorie Twórczość

1 KOMENTARZ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *